V Rajd „Szlakiem Wilków”

5 – 7 październik 2007 r.


W sześcioosobowym składzie jedziemy ostatnim autobusem do Lipy. Jest to jedyna nasza szansa wyrwania się o tak późnej porze, więc nie narzekamy na tłok w autobusie. Pasażerowie także okazują wyrozumiałość. W Lipie skręcamy w kierunku lasu, przecinamy tory i idąc na skróty zagłębiamy się w las na południe od szlaku. Tam skręcamy na wschód. Jest jasno, świeci księżyc i w jego poświacie widzimy po drodze mijane grzyby, nie zatrzymujemy się, szkoda czasu. Idąc szybkim krokiem docieramy do północnego skraju polany k. wsi Kruszyna. Stamtąd idziemy dalej w tym samym kierunku i po kilku km zalegamy wśród borówek w wysokim lesie, kilkaset metrów od drogi. Jest bardzo ciepło, więc dokładne zabezpieczenie od góry nie jest nam potrzebne.

Rankiem budzi nas wrzask sójki – ta zawsze musi wypatrzyć ludzi i zaalarmować cały las. Po szybkim śniadaniu ruszamy dalej na zachód i południowy zachód zbierając po drodze grzyby, które trafiają nam się pod nogami, a jest ich sporo. Docieramy do leśnej rzeczki Dębowiec. Jest dość wysoka, więc trzeba zrobić jakiś mostek, albo się moczyć. Z zebranych pni budujemy zaimprowizowaną kładkę i po niej przechodzimy na drugą stronę. Zajmuje nam to może pół godziny. Na drugim brzegu skręcamy w kierunku zachodnim, a potem północnym i docieramy do zachodniego krańca Imielty, na wydmowe wzgórze. Tam chętni zażywają kąpieli w stawie. W Gwizdowie czekają na nas jeszcze dwaj koledzy. Razem idziemy na Wielką Grępę, gdzie spożywamy obiad z zebranych po drodze grzybów. Jest ich tak wiele, że nie dajemy rady wykorzystać wszystkich.

Po posiłku idziemy ścieżką przez bagno po chwiejących się torfach na Małą Grępę, a dalej skręcamy na północ. Obchodzimy Osówek od strony wschodniej i zalegamy w lesie na wzgórzu na nocleg.

Następnego dnia obchodzimy Osówek od północy i idąc bardzo szybkim marszem na zachód docieramy do Zaklikowa. Stamtąd wracamy popołudniowym pociągiem.