IX Rajd „Szlakiem Wilków”2 – 4 wrzesień 2011r. Zbiórka na dworcu PKP w Lublinie, pociągiem jedziemy do stacji Kępa, stamtąd według ustaleń idziemy niezależnymi grupami do oznaczonego punktu (krzyż przydrożny w oddziale 235). Wcześniej ważenie plecaków. Według tegorocznych ustaleń cały bagaż nie może przekraczać 5 kg. Cały, więc rezygnujemy ze śpiworów, karimat i wielu udogodnień. Prowiant też mocno zredukowany. Tylko woda jest poza limitem. Niektórzy zrezygnowali nawet z plecaka. Start rajdu to początek nocnego biegu na orientację. Wyruszają trzy grupy, każda inną trasą. Zmrok szybko zapada i trzeba zdecydować się raczej na leśne trakty, niż na przedzieranie przez zarośla – będzie szybciej. Dwie grupy spotykają się gdzieś w połowie drogi i idą już razem po ciemku przez mrok. Droga niby dobra więc po co świecić. Droga nagle odbija w prawo nikt tego nie zauważa a że przy drodze 2m niżej płynie strumień to mamy mały wypadek, na szczęście jednoosobowy i kończący się tylko mokrym ubraniem. Dwie pierwsze grupy bez problemu odnajdują, punkt zborny, na ostatnią grupę czekamy pół godziny. Nocujemy na pobliskim wzgórzu. Niewiele później dociera jeszcze jeden samotnik, który pojechał następnym pociągiem i szedł bez mapy tylko według wskazań GPS. Noc ciepła, na szczęście, lecz bez śpiwora nie będzie za łatwo. Każdy coś sobie wymyślił - mnie musiał wystarczyć dres i folia ratownicza. Nad ranem pomysł z tą folią okazał się nienajlepszy i trochę zmarzłem. Ranek bez śniadania. Szybkim marszem kierujemy się na północ. Osiągamy południowy kraniec bagna Imielty Ług. Poziom wody nie jest zbyt wysoki, więc postanawiamy przejść je na przełaj. Marsz po miękkim tapczanie nie jest zbyt szybki, w końcu wchodzimy na cypel. Pokrzepieni śniadaniem kierujemy się na wschód. Po drodze forsujemy Białą, niewielką rzeczkę. Robimy przeprawę linową. Kto ma ochotę, skorzysta z kąpieli. Przekraczamy szosę Janów – Nisko. Zastanawiające, że w tym roku nigdzie nie ma grzybów. Będziemy musieli zrezygnować z tradycyjnego sosu. Kolejna przeprawa czeka nas na większej nieco rzeczce Bukowej, do której wpada Biała. Linę montujemy na nadbrzeżnym dębie, trzeba więc najpierw wspiąć się po gałęziach, a potem zjechać i wylądować na leżącym w wodzie pniu. linie. Część z nas korzysta z tej przeprawy, co zajmuje nam to ok. 2 godzin. Jeszcze przed zmrokiem planujemy odwrót w kierunku północnym a następnie szybkim marszem idziemy na wschód. Już po zapadnięciu zmroku omijamy Szklarnię i idąc cały czas w kierunku wschodnim docieramy do wzgórza w pobliżu rzeczki Czartosowej. Tam nocujemy. Z folii zrobiłem niewielką budkę rozpościerając ją na gałązkach niewielkiego krzaka. Tym razem się sprawdziła i było cieplutko. Chodzi o to, by był pewien odstęp i warstwa powietrza. W nocy słyszymy byki, dość wcześnie rozpoczęło się rykowisko w tym roku. Następnego dnia kierujemy się w kierunku północno-zachodnim, przez podmokłą część lasów idziemy w stronę Janowa. Omijamy Góry Majdańskie, przechodzimy przez podmokłe uroczysko Wietnam i Góry Tułowe. Stamtąd już idąc na północ osiągamy Kruczek i docieramy do Janowa od strony Zalewu. W Janowie kończymy rajd. Wspaniale smakuje chłodne piwo. Do zobaczenia za rok. |