Jak dobrze zaimpregnować buty wybierając się na rajd.
Temat banalny nie jest. Na rynku dostępne są setki jak nie tysiące preparatów służących do impregnacji wszelakiego obuwia. W sieci można znaleźć dziesiątki porad na ten temat. Niestety w większości porady są bardzo ogólne i niedostosowane do warunków naszego rajdu. Mając wieloletnie doświadczenie piechura zarówno po bezdrożach na terenie płaskim jak i górskim również, postanowiłem opisać co ja robię, żeby na rajdzie w butach nie chlupało. Zacznę od tego, że na rajd można wziąć różne buty. Najczęściej spotykane buty to pełna skóra (lico lub nubuk) oraz skóra i wstawki materiałowe. Ponieważ po latach prób i różnych doświadczeń nadal nie mam pojęcia jak skutecznie zaimpregnować buty z wstawkami z kordury tak aby przez 2 doby „wytrzymały” marsz w podmokłym terenie temat będzie o impregnacji butów wykonanych z pełnej skóry.
Po co w ogóle buty impregnować i kiedy? Jeśli mamy nowiutkie firmowe buty trekkingowe a w środku dodatkowo topową membranę to impregnacja jest zbędna. Raczej trzeba się martwić nad ich rozchodzeniem niż impregnacją. Jeśli jednak buty nasze mają lat kilka i setki kilometrów przebyte, są jeszcze ogólnie w stanie dobrym (bo przecież takie buty są najwygodniejsze) ale membrana już dawno przestała spełniać swoją rolę (lub na szczęście w ogóle jej nie było) a skóra chłonie wodę jak gąbka to bez impregnacji ani rusz. Zanim do konkretów przejdę zrobię krótki przegląd rodzajów impregnatów dostępnych na rynku, po to by mniej doświadczony czytelnik wiedział o czym jest mowa.
Rodzaje impregnatów do butów przeznaczonych ale i nie tylko do butów.
Impregnaty syntetyczne. Są to najczęściej spotykane impregnaty produkowane w postaci sprayu tworzące tzw. powłokę hydrofobową na zewnętrznej warstwie materiału. Wśród tych impregnatów są preparaty dedykowane do różnych materiałów jak i uniwersalne. Przedział cenowy tych impregnatów waha się od 10 do 50 zł a nawet więcej. Impregnaty te tworzą na powierzchni materiału niestety bardzo nietrwałą powłokę, która przez pewien czas „odpycha” wodę. W sklepach turystycznych można czasem zobaczyć but poddany działaniu takiego impregnatu polewany wodą w specjalnie przygotowanym akwarium i wyglądający na całkiem suchy. Widziałem raz nawet specjalny mechanizm, który ciągle but zanurzał i wynurzał a krople wody tylko z buta spływały. Wszystko fajnie tylko twórcy tych wynalazków zapomnieli o czynniku trzecim czyli o tarciu. Samo zanurzanie w wodzie nie zmyje cienkiej powłoki impregnatu nawet przez dłuższy czas ale wystarczy założyć but na nogę i przejść się pół godziny po mokrej wysokiej trawie a po takiej powłoce hydrofobowej ślad nie zostanie.
O ile impregnaty tego typu nadają się do wierzchniej odzieży, która nie ociera się o nic podczas marszu lub ociera się mało czy też do impregnacji powłok namiotów o tyle do butów nadaje się co najwyżej jeśli chodzimy po mieście. Używając tych impregnatów należy pamiętać, że „zalanie” tym impregnatem buta „na mokro” nie przynosi pozytywnego skutku. Tu chodzi wyłącznie o powłokę więc dużo lepiej nanieść ją cienką kilka razy czekając aż but przeschnie niż raz a porządnie but namoczyć.
No to wady znamy, a czy są jakieś zalety?
Bardzo dużą zaletą tych impregnatów jest fakt, że prawie w ogóle nie blokują transportu wilgoci na zewnątrz buta. But zaimpregnowany takim preparatem nie brudzi się tak łatwo jak but nie zaimpregnowany. W nazwie tych impregnatów bardzo często występuje słowo „nano” przez pewien czas zastanawiałem się co to „nano” oznacza. Czy chodzi o jakąś „nano” technologię użytą do produkcji impregnatu czy impregnat zawiera jakieś „nano” cząsteczki (bo przecież składu tych impregnatów nikt nie podaje) czy może chodzi o to, że impregnat tworzy „nano” powłokę na materiale – oby nie o to. W końcu udało mi się doczytać, że są to jakieś nano cząsteczki ale nie wiadomo czego, które łączą się ze sobą w nie wiadomo jaki sposób ale podobno na tyle skutecznie, że tworzą trwałą powłokę hydrofobową na powierzchni materiału. Mnie się tej skuteczności potwierdzić w terenie nie udało choć wypróbowałem już wiele różnych „nano”.
Płynne impregnaty woskowe na bazie wodnej. Impregnaty tego typu potrafią zarówno utworzyć powłokę hydrofobową na wierzchu materiału jak i wnikną w jego głąb. Po ich użyciu but jest mokry i to akurat dobrze. Po wyschnięciu warto czynność powtórzyć. Impregnaty te dużo są dużo bardziej trwałe niż powyższe niemniej jednak dwudniowego rajdu w podmokłym terenie nie przetrwają. Dużą zaletą ich jest fakt, że nadają się do impregnacji nie tylko skóry ale i materiałów dzięki czemu jeśli mamy buty z wstawkami materiałowymi to dużo dłużej będą suche niż zaimpregnowane impregnatem syntetycznym.
Impregnaty olejowe. No i przechodzimy to sedna. Olejowanie (niestety wyłącznie buta wykonanego w całości ze skóry) jest jedynym znanym mi sposobem zabezpieczenia buta na tyle dobrze żeby wytrzymał kilka dni chodzenia po podmokłym terenie. Jak zaolejować później, najpierw - jakie mamy preparaty. Oleje do skór produkowane są w różnych postaciach. Preparaty w sprayu występują w przedziale cenowym od 30 nawet do 80 zł za puszkę około 200ml. Są także w atomizerach, cena podobna ale wydajność trochę większa. Najbardziej ekonomiczne są w postaci płynu (oleju) dostępnego w plastikowych butelkach. Te oleje dedykowane są do skór osprzętu jeździeckiego ale do butów nadają się również. Za 300ml zapłacimy około 25 zł a to wystarczy nam na co najmniej 5 par butów. A już zupełnie najtaniej wychodzi kupno oleju rycynowego. Osobiście go nie stosowałem więc nie polecam. Czym poszczególne oleje się różnią oprócz ceny? Najdroższe preparaty zawierają specjalnie dobraną mieszankę olejów mineralnych jak i pochodzenia zwierzęcego, w tym olej z norek. Ten to olej ma takie właściwości, że nie blokuje (za bardzo) odprowadzania potu a jednocześnie nie pozwala się wbić wodzie w skórę buta. Oleje do osprzętu jeździeckiego nie mają w składzie oleju z norek ale czy są gorsze? Moim zdaniem w tym wypadku przewaga olejów z górnej półki nad tymi do osprzętu jeździeckiego jest naprawdę znikoma i naprawdę nie warto kilkakrotnie przepłacać. Zalety impregnatów olejowych znamy, jakie są wady. Biorąc puszkę oleju do skór butów z górnej półki czytam: „nie blokuje transportu wilgoci na zewnątrz buta”. I jest to prawda, nie blokuje. Zabrakło tylko jednego słowa – całkowicie. Powinno być raczej napisane: „znacząco utrudnia transport wilgoci na zewnątrz buta”. To było by zgodne z rzeczywistością. Moim zdaniem różnice w oddychalności buta po zaolejowaniu drogim i tanim olejem są znikome. W przypadku naszego rajdu fakt, że słabiej but oddycha nic nie znaczy w odniesieniu do chlupania wody w butach podczas marszu. Jedyną zauważalną przewagą preparatów z górnej półki jest fakt, że skóra buta nie ciemnieje a przynajmniej w niewielkim stopniu. Ale jakie to ma znaczenie skoro po zaolejowaniu i tak buta trzeba natrzeć jeszcze pastą olejową (o tym później), po której skóra ściemnieje tak czy siak.
Na koniec tylko przestroga. Pod żadnym pozorem nie używajcie olejów jadalnych. Zjełczeją po dość krótkim czasie a cudnego zapachu trudno się będzie pozbyć przez lata.
Pasty natłuszczające. Wiele firm je produkuje w cenach od kilku zł do kilkudziesięciu. Ja używam przeważnie TARRAGO DUBBIN MINK OIL TUCAN. Nie jest super tania ale za to bardzo wydajna, dobrze się trzyma i ma przyjemny zapach. Należy pamiętać, że te pasty najlepiej nadają się do skóry zaolejowanej. A co jeśli pastowanie sobie odpuścimy? Ano tylko tyle, że but zacznie szybciej przemakać. Pasta tłuszczwa tworzy dodatkowy film na powierzchni buta, który dodatkowo chroni przed wnikaniem wody na skutek ocierania buta o liście i inne przeszkody terenowe.
Pasty woskowe. Są różne. Od tanich za 2 zł do naprawdę drogich za kilkadziesiąt zł. Jeśli jednak je stosować to jako ostatnią warstwę. Ja od pewnego czasu nie stosuje ich wcale. Po prostu po zaolejowaniu buta i natarciu go pastą tłuszczową nie widzę potrzeby dodatkowo nacierania buta pastą woskową.
No dobra dotarliśmy do końca opisu impregnatów. Teraz jak zrobić żeby było dobrze. W tym temacie ciekawy artykuł jest tutaj: https://www.biegunwschodni.pl/2015/04/skuteczna-impregnacja-obuwia-trekkingowego-metoda-tluszczowa.htm ale ja i tak pozwolę sobie jeszcze opisać własną metodę:
Najpierw czyszczenie. Jest to bardzo ważne żeby w skórze buta nie było brudu bo po zaolejowaniu zostanie tam już na zawsze. Ja nie czyszczę butów wilgotną szmatką jak to zalecają producenci. Wstawiam buta w miskę z gorącą wodą z mydłem, biorę szczotkę do szorowania rąk i szoruję go solidnie a potem solidnie spłukuję. Skoro but przemakał lub namakał to znaczy, że skóra była już kiedyś namoknięta a jeśli chodzone było po bagnie czy błocie to wilgotną szmatką umyć się tego nie da. Znacznie ważniejsze jest suszenie buta skórzanego. Tu jest największy problem bo suszenie powinno trwać długo. Nadmiar wody zbieramy ręcznikami papierowymi i odkładamy buty do suszenia. Żadnych źródeł ciepła, w lecie to wręcz piwnica i czekamy aż wyschnie. Jak wyschnie w dobę do dwóch to jest OK.
Olejowanie: Malarski pędzel calowy lub mniejszy i nanosimy olej na suchą skórę buta dopóki ta go pije. Jak już przestaje pić to nadmiar wycieramy ręcznikami papierowymi. I znów odkładamy nieszczęsne buty na dobę lub dłużej.
Pastowanie. Przed tą czynnością ja podgrzewam buta suszarką. Pasta natłuszczająca wsiąka wtedy nieco w buta mimo że jest już zaolejowany i trzyma się trochę dłużej. Pastę nanosimy grubą warstwą a jak but przeschnie wycieramy nadmiar szmatką. Niektórzy na końcu stosuję jeszcze pastę woskową ale moim zdaniem jest to już przerost formy nad treścią.
Chyba dotarliśmy do końca. Na zakończnie tylko kilka informacji. Kiedy ponawiać olejowanie? Ano wtedy gdy but zacznie przemakać. Ponowne olejowanie jest znacznie łatwiejsze, Mniej idzie preparatu i robi się to szybciej. Wszystko zależy od tego jak mocno i w jakich warunkach eksploatujemy nasze buty. Ja ponawiam olejowanie średnio raz na rok i to w zupełności wystarcza.
Ciekawostka – Firma KAPS produkuje olej do obuwia w sprayu, który (zdaniem producenta) nadaje się nie tylko do skóry ale również do wstawek materiałowych. Nie mam pojęcia jak się ten olej trzyma na materiale i ile warte jest olejowanie materiału. Jeśli ktoś ma doświadczenia w tym temacie zapraszam do podzielenia się wiedzą.
Suchej stopy na rajdzie. 25.09.2018 r. Robert Olko, „Olo”. |