Wątek ten butach na rajd stoi.

Zanim go zacznę, pragnę nadmienić, że rady w treści zawarte są zlepkiem kilkudziesięcioletniego doświadczenia mojego i od moich znajomych „pożyczonego”. Odnoszą się przede wszystkim do warunków występujących na Rajdzie Szlakiem Wilków, ale mogą się przydać również w doborze obuwia na inne piesze wycieczki. Oczywiście nie twierdzę, że wszystko co napisane dla każdego musi się sprawdzić. Jestem też przekonany, że będą osoby, które nie zgodzą się ze mną w tej czy innej kwestii. W takich wypadkach proszę o maila z opinią. Na wszystkie maile prędzej czy później odpowiem, a jeśli komuś będzie zależało, żeby jego uwagi znalazły się pod artykułem, to na pewno je umieszczę.
Ponieważ sam nie lubię czytać niekończących się wywodów to mój artykuł zaczynam od końca. Czyli najpierw podsumowanie (które większości ludziom wystarczy), a dopiero później rozwinięcie tematu.

Podsumowanie:

Warunki „drogowe” jakie na trasie rajdu znaleźć się mogą i na jakie buty winny być gotowe:
drogi leśne ubite, przełaj leśny, ścieżki porośnięte wysoką trawą z krzewami, ubite trakty szutrowe lub kamieniste, niskie młodniki z głębokimi bruzdami, a także stary zaniedbany las. Może zdarzyć się przemarsz przez płytkie bagno czy przeprawa przez rzekę bądź strumień. Nawet jeśli w danym roku jest sucho (co zdarza się rzadko), to i tak na 100% będzie przemarsz przez teren podmokły, gdzie może zdarzyć się woda po kostki, a czasem i głębiej.  Trzeba mieć w tyle głowy, że trasa rajdu nierzadko przekracza 100km. A 100km po tak zróżnicowanym terenie, to mniej więcej taki sam wysiłek dla stóp jak 150km po ubitym leśnym dukcie. I nie ma w tym krzty przesady.
Temperatura powietrza w tym czasie waha się przeważnie od -5 do +15 st. C

Polecane buty:
Trekkingowe lub wojskowe taktyczne za kostkę z pełnej skóry najlepiej z jednego kawałka. Skóra musi być wysokiej jakości (duża gęstość i jednolitość), nie może się ostro załamywać podczas zginania buta. Nubuk czy lico - obojętne. But musi być zaimpregnowany, a najlepiej jak skóra zostanie zaolejowana i potraktowana kremem impregnującym. Membrana w butach z pełnej skóry - niewymagana (wręcz zbędna), w butach ze wstawkami materiałowymi - konieczna. Podeszwa z grubym protektorem o sztywności zwykłej lub średnio sztywna (sztywna się nie sprawdzi).
Uwaga na buty, w których podeszwa nie jest przywulkanizowana do skóry (np. standardowe wojskowe glany.  Zaimpregnowanie ich tak żeby cały rajd nie przemokły, jest praktycznie niemożliwe (chyba, że będzie wyjątkowo sucho).
Buty muszą być rozchodzone. Nawet stare, jeśli długo nie były używane. Zalecam chodzić w nich przez kilka tygodni przed rajdem, koniecznie z dodatkowym obciążeniem.
Buty nie mogą być za ciasne. Lepiej mieć ciut za luźne niż ciut za ciasne. Luz w bucie korygujemy dodatkową wkładką, nie dodatkową skarpetą.

Buty absolutnie odradzane:
- marketowce,
- wykonane całkowicie z tworzyw sztucznych,
- z miękką ciapowatą podeszwą,
- górskie "skorupy" ze sztywną podeszwą,
- choćby najlepsze, ale przed kostkę,
- stare, zużyte dziurawe,
- uszyte z wielu kawałków skóry,
- buty typowo zimowe dodatkowo ocieplone,
- gumowce, gumofilce,

A co z butami ze wstawkami kordurowymi?
Ja ich osobiście na rajd nie polecam. Jeśli membrana jest nowa i firmowa (chodzone mniej niż pół roku) to mają szansę nie przemoknąć, w przeciwnym razie będzie chlupało. Sporo osób jednak w takich butach na rajd chodzi (szczególnie gdy jest sucha i ciepła jesień) i chwalą sobie ich „oddychalność” i fakt, że szybko schną.

Krótko jeszcze o wkładkach do butów.
Najlepsze są grube z twardej pianki z tworzyw sztucznych. Gdy zamokną, da się je wykręcić prawie do sucha, po wykręceniu dosychają szybko, dobrze odprowadzają pot. Nie polecam wkładek silikonowych (niektórzy polecają), są ciężkie i dobrze się w nich chodzi, dopóki nie ma się pryszczy. Nie polecam wkładek z siatki tworzywa sztucznego, nie polecam wkładek filcowych – o wysuszeniu nie ma mowy. Zawsze najlepiej mi cię chodziło we wkładkach profilowanych oryginalnie dołączonych do obuwia trekkingowego. Nawet jeśli musiałem dać dodatkową wkładkę, wkładałem ją pod oryginalną.

I krótko jeszcze o skarpetach.
Koniecznie trzeba się wyposażyć w przynajmniej 3 pary skarpet bezszwowych do trekkingu przeznaczonych. Zapomnijmy o zwykłych bawełnianych skarpetach (nawet grubych) czy skarpetach frote. Nie muszą to być super drogie ekstra skarpety, mnie wystarczają takie za około 20-30 zł.

 

Podsumowania koniec.

 

Jeśli jeszcze się nie znudziłeś to zapraszam do bardziej szczegółowego podejścia do tematu.

Zacznę od warunków „drogowych” na rajdzie, bo naprawdę są specyficzne i raczej niestandardowe.
Pierwsza rzecz to fakt, że na rajdzie jest raczej mokro, o czym wyżej było już wspomniane. Do tego dochodzą jeszcze dwie rzeczy. Jedna to czas. Zdarzało się, że dzień marszu kończył się po 13 godzinach. Druga rzecz to zmienne warunki terenowe. Co to takiego? Zmienność terenu polega na tym, że może to być las z w miarę równym podłożem i niskim podszyciem – teren do marszu stosunkowo przyjemny, może to być taki sam las, ale nieco podmokły, może to być stara droga zarośnięta wysoką trawą i niskimi krzaczkami, może być to stary nierówny trakt byłej kolejki wąskotorowej, może być stary las z poprzewracanymi drzewami i bardzo nierównym podłożem, a i może się zdarzyć las młody z koleinami w poprzek głębokości ponad 0,5m. A i nikt nie twierdzi, że nie zdarzy się bagno. Trasa rajdu nigdy nie jest planowana dokładnie. Nikt tam wcześniej nie jedzie żeby wytyczyć szlak. Szlak wytycza się sam podczas marszu i twarda ubita droga staje się w jednej chwili bezdrożem, mimo że z mapy wcale to nie wynika. Nie chcę tutaj nikogo straszyć, opisuję po prostu jak jest i na co trzeba mieć nogi i buty przygotowane.

Rzeczy które należy mieć na uwadze przy doborze buta:
–   wodoszczelność
–   oddychalność
–   wygoda

Dlaczego wodoszczelność?
Pół biedy jak buty przemokną pod koniec wędrówki lub przemakają powoli. Jeśli na rajdzie buty będą przemoczone już pierwszego dnia, to ukończenie rajdu może być bardzo trudne. Chodzenie po trudnym terenie w przemoczonych butach nie jest dla nóg zdrowe, ale przede wszystkim jest bardzo uciążliwe i męczące. Chlupiąca woda rozmiękcza skórę stóp, przez co staje się dużo bardziej podatna na odparzenia. I zamiast przyjemności mamy tragedię, gdzie każdy krok to męczarnia.

Dlaczego oddychalność?
Buty wodoszczelne okupują ten przywilej pogorszoną znacznie zdolnością do odprowadzania na zewnątrz potu. Przepocone nogi prowadzą do podobnych skutków co nogi przemoczone tyle, że w nieco dłuższym czasie.

Dlaczego wygoda?
Pod hasłem wygoda rozumiem, że buty są rozchodzone, dopasowane do stopy i dostosowane do warunków terenowych i pogodowych.

Cechy butów i ich mniejsza lub większa przydatność:

1. Buty za kostkę.
„Za kostkę” oznacza dla mnie buty trekkingowe, które kończą się zaraz za kostką. Buty wojskowe, wysokie nie są przeze mnie szczególnie polecane. Lata temu chodziłem sporo w takich butach, po Bieszczadach i na innych wypadach. Nie mam za wielu pozytywnych wspomnień. Po pierwsze słabo trzymają kostkę, przez co słabo trzymają nogę. Nie pomagają nawet dodatkowe wkładki. Noga lata w bucie jak cep i o ile droga jest prosta i ubita, to idzie się jeszcze jako tako. Na rajdzie jednak rzadko się taka droga zdarza. Wejście w różny las kończy się tym, że noga lata w bucie i robią się obtarcia. Jedyną zaleta takich butów jest to, że można wejść w głębszą wodę i się nie naleje. Dla mnie to za mało. Oczywiście na pewno są ludzie, którzy uwielbiają takie buty i są w stanie pokazać więcej ich zalet, ja nie jestem.

2. Buty uszyte z jednego kawałka skóry (maksymalnie dwóch kawałków).
Tu tak naprawdę chodzi wyłącznie o wodoszczelność. Im mniej przeszyć, tym but szczelniejszy. A woda ma to do siebie, że jak znajdzie sobie choćby malutką szczelinkę, to w trakcie marszu przemoczy nam przez nią całego buta. Niektórzy powiedzą, co to ma za znaczenie, skoro mam najlepszą membranę na świecie? O tym niżej.

3. Zmembraną czy bez?
Już ponad 20 lat chodzę w butach z membraną. I co najmniej od 15 tylko dlatego, że nie miałem alternatywy. Producenci walą te membrany w niemal każdego buta. I dopiero w ostatnich latach pojawiło się sporo nowych modeli trekkingowych butów skórzanych membrany nie posiadających. Dobrze, że producenci w końcu zrozumieli, że są ludzie którzy docenią brak membrany, lepiej późno niż wcale.

Co z membraną jest nie tak?

Tu ważna sugestia, temat traktuje o stosowaniu membrany w butach wyłącznie. Do innego sprzętu nie ma odniesienia.

Ma ona dwa zadania. Raz, sprawić, że woda do środka buta się nie dostanie (a raczej do stopy). A dwa, ma odprowadzać wilgoć ze środka buta na zewnątrz. Także problemy są dwa. Zacznę od odprowadzania wilgoci. Trzeba zdać sobie sprawę z faktu, że w tym przypadku membrana nigdy nie pomaga, a zawsze szkodzi. To, że mamy gorsze odprowadzanie wilgoci z buta jest wynikiem posiadania membrany. Nigdy nie będzie tak, że jeśli będzie membrana to wilgoć przedostanie się szybciej. Membrana tu zawsze jest mniejszym lub większym blokerem. Trzeba o tym pamiętać. Membrana nigdy sama nie odprowadza wilgoci. Ona zawsze blokuje jej odprowadzanie w mniejszym lub większym stopniu.
Wracając do wodoszczelności membrany, to niestety, przy butach jest to bardzo złudne. Posłużę się tu własną historią, choć wiele cudzych też przytoczyć mogę. Nabyłem lat temu naście nowiutkie markowe buty trekkingowe z wstawkami z kordury i topową membraną. Przechadzałem je w miejskich warunkach przez 3 tygodnie po czym uderzyłem na bezdroża jesiennych Bieszczadów. No i akurat padało czas cały prawie. I co? Piątego dnia zaczęły przemakać. W Bieszczadach byłem dni 10, ostatnie 2 dni chlupało mi od świtu do zmierzchu. Wnerwiony, zareklamowałem buty. Reklamacja została odrzucona, dlatego, że niby buty nie przemokły, tylko się tak zapociły, że aż chlupało. Reklamowałem je drugi raz pisząc, że ciężko zrobić tak, żeby zapocić nogi, tak żeby w butach chlupało i buty mi wymieniono na nowe. W góry pojechałem w nich pół roku później i też oczywiście przemokły. Nie reklamowałem ich już więcej, bo co z tego, że dostanę nowe, jak i tak zaraz będą przemakać.
Oczywiście problem był w tym, że moje wycieczki były całodniowe, a nawet wielodniowe i niezależne od pogody. W przypadku wyjazdów w góry z noclegiem w schroniskach i chodzeniem po górach „jak pogoda pozwoli”, na pewno by się sprawdziły.
Mimo wszystko membranę do butów z wstawkami materiałowymi polecam, bo nie ma szans tak ich zaimpregnować, żeby stały się wodoszczelne.
Wyżej było o czołowej membranie na rynku. Teraz o membranach w butach tanich i marketowych. W tych butach membrana to mrzonka. Badziew włożony po to, żeby zachęcić do kupienia (jak sądzę). Membrany czołowych producentów są nieprzemakalne chociaż przez kilka dni, membrany typu „hydortex” itp. przemakają po godzinie marszu, w zasadzie od razu po tym, jak się woda na nich pojawi.
Ale dość narzekania. Co zrobić gdy membrana przepuszcza za szybko lub gdy jej wcale nie ma, to temat na inny artykuł, nadmienię tylko, że da się buty skórzane (jakościowe) zaimpregnować tak, żeby były bardziej wodoszczelne niż zwykłe z membraną i na dodatek „oddychały”.

Do sedna więc, kiedy buty z membraną?
Zacznę od tego kiedy membrana „oddycha” najlepiej. Ano wtedy, gdy temperatura na zewnątrz buta jest znacznie niższa niż wewnątrz buta. Czyli w lecie może się zdarzyć nawet sytuacja odwrotna (rzadko, ale może), natomiast jeśli temperatury te są podobne, but praktycznie nie oddycha. Latem zdecydowanie nie warto mieć w butach membrany. Nawet kosztem przemoczenia. Lepiej mieć przez chwilę mokro i wysuszyć buty, niż cały czas mieć w butach parnik.
Wiosną, jesienią i zimą do butów z wstawkami z kordury jak najbardziej tak. W butach z pełnej skóry dodatkowo ocieplanych, membrana sprawdza również, ale tylko jak jest zimno na dworze.

4. Z gumowym otokiem czy bez?
W ostatnim czasie pojawiło się na rynku wiele rodzajów butów, które do wysokości około 2 cm (lub nawet więcej) od podeszwy mają przywulkanizowany gumowy otok. Potrzebny jest on czy nie? I tu jak zwykle jednej odpowiedzi nie ma. Na pewno skóra na dole buta będzie dodatkowo chroniona, Na pewno do wysokości otoku but nie zamoknie i niestety na pewno but straci około 1/3 swojej powierzchni przez którą odprowadzany jest pot. Czyli na krótkie wędrówki w zróżnicowanym podmokłym terenie tak, na wielodniowe, długie wyprawy nie.

5. Z gumowanym czubem czy bez?
Zdecydowanie z. Ochrona czubka buta przydaje się bardzo, a powierzchnia gumy jest na tyle nieduża, że nie zmniejsza znacząco powierzchni „oddychającej” buta.

6. Jaka podeszwa?
W zasadzie każda firma posiada opracowaną własną podeszwę lub stosuje podeszwę Vibram włoskiego producenta. W zasadzie każdy z producentów ma podobne założenia przy produkcji podeszew, a rodzajów samej podeszwy Vibram jest ponad 100. Nie będę tu ich opisywał, bo nie o tym ten artykuł. Napisze tylko, że osobiście chodziłem już w butach wielu firm, część z nich miała podeszwę „własną”, część podeszwę Vibram i jakichś specjalnych różnic na korzyść jednej czy drugiej nie zauważyłem.
Na co więc zwrócić uwagę?
- sztywność podeszwy – w tym temacie nie ma żadnej reguły. Jedni producenci określają sztywność, inni nie. Ogólnie można podzielić podeszwy na zwykłe, półsztywne i sztywne. Podeszwy zwykłe są raczej miękkie i można wyczuć przez nie nierówności terenu takie jak kamienie. Podeszwy półsztywne wyginają się trudniej niż zwykłe i nie czuć pod nimi rodzaju gruntu. Podeszwy sztywne praktycznie się nie wyginają. Ja osobiście zawsze szukam butów z podeszwa półsztywną. Nadają się zarówno na góry jak i na marsze w zróżnicowanym terenie. Do butów takich należy się przyzwyczaić, bo mocniej obciążają ścięgna i jeśli się w nich nie pochodzi przed wyprawą, to ściągana mogą boleć.
- budowa podeszwy – podeszwy butów są różne, składają się z trzech lub więcej warstw. Spód jest z bieżnikiem gumowym, potem jest pianka amortyzująca i wkładka usztywniająca. W tanich butach nie ma pianki amortyzującej, zamiast niej jest gumowa kratka. O jakości tych butów nawet się nie wypowiadam, unikajmy ich po prostu. Jeśli chodzi o spód buta, to znaczenie ma jakość gumy i kształt bieżnika. Producenci butów piszą o podeszwach samoczyszczących się. Tak naprawdę różnie z tym samoczyszczeniem bywa, jest to mocno zależne od rodzaju gruntu po jakim chodzimy. Z mokrej glinki lessowej wąwozów na Lubelszczyźnie żadna podeszwa nie oczyści się sama. W każdym razie lepiej mieć podeszwę, która oczyszcza się łatwo niż trudno. Na co więc zwrócić uwagę? Podeszwa, która łatwiej się czyści ma większe szczeliny w bieżniku, ale przede wszystkim elementy wystające bieżnika mają lekko ukośne ścianki. Kolejna rzecz to przyczepność. Producenci zawsze piszą, że ich podeszwy mają bardzo dobrą przyczepność, ja ogólnie mogę powiedzieć, że nie miałem jeszcze butów, które by miały dobrą przyczepność na mokrym drewnie czy na lodzie.

7. I na koniec (choć temat równie ważny) – sztywność buta w kostce.
Stopa ludzka to bardzo elastyczny twór, podczas marszu zgina się przede wszystkim w kostce i w palcach.  To Amerykę odkryłem. Niestety producenci butów trekkingowych (nawet markowych) bardzo często o zginaniu stopy w kostce dziwnym trafem zapominają. My o tym pamiętajmy jednak kupując buty, bo blokowanie nogi w kostce do niczego dobrego nie prowadzi. Jeśli kupujemy buty całe ze skóry i to na dodatek grubej, sprawdźmy czy przy klamerkach sznurówek skóra ma wycięcia dzięki którym but będzie się łatwiej zginał i czy w okolicy ścięgna Achillesa posiada wstawkę ułatwiającą zginanie.

8. Czy da się tanio kupić dobre buty trekkingowe?
Mnie się raz w życiu udało tanio kupić dobre wygodne buty trekkingowe za kostkę, które służyły mi lata. I kilka razy się naciąłem. Czy warto ryzykować? Moim zdaniem nie. Oczywiście wiele zależy od tego do czego nam buty, bo jeśli potrzebujemy butów na spacery z psem lub na krótkie wypady górskie raz do roku przy dobrej pogodzie, to śmiało można zaryzykować. Jeśli jednak chcemy mieć pewność solidności buta i tego że raz, sprawdzi się w trudnych warunkach, a dwa, że posłuży nam długo to ryzykować nie warto.
Ja robię tak, że co jakiś czas przeglądam co jest polecanego na rynku, mierzę buta w sklepie i sprawdzam czy mi wszystko pasuje, a potem poluję na niego w necie. Jeśli znajdę go w dobrej cenie, to biorę, nawet jeśli na tą chwilę nie jest mi wcale potrzebny.

Na koniec, ku przestrodze, wady jakie mogą mieć tanie buty, a których przy kupnie dopatrzeć się trudno:
- Jakość skóry. Tego nie sprawdzimy w żaden sposób. Może okazać się, że buty nasze uszyte są z odpadowych kawałków, które mają małą i zróżnicowaną gęstość. Skóra taka jest nie do zaimpregnowania, będzie chłonąć wodę jak gąbka, a po wyschnięciu będzie pękała.
- Jakość membrany (nie spotkałem tanich butów trekingowych z pełnej skóry nie posiadających membrany) – O wodoszczelności mowy nie ma, całe szczęście z oddychalnością jest dużo lepiej, a z czasem z membrany całkiem zrobi się sito.
- Wewnętrzna wkładka z tektury – może się zdarzyć nawet coś takiego.
- Ciapowata podeszwa – gdy wyczujemy, że podeszwa jest miękka jak w ciapach i czuć pod nią wszystko, nie kupujmy buta.

Kupujemy buty. Wiemy już jakie buty chcemy to teraz na co zwrócić uwagę:
–   Rozmiar – trzeba założyć buty, zasznurować i się przejść. Palec nie powinien dotykać czubka buta. Jeśli but jest trochę za luźny, możemy to skorygować dodatkową wkładką, jeśli jest za ciasny nie bierzmy go. Dobrze mieć ze sobą dodatkowe wkładki, jeśli idziemy kupować trekkingowe buty, pamiętajmy też o grubych skarpetach.
–   Trzeba sprawdzić jak but się zgina. Jeśli przy mocnym zgięciu w miejscu zgięcia palców skóra tworzy kąt ostry, to raz, że w tym miejscu (jeśli zgina się do środka) może nas uciskać, a dwa, zużyje się szybko na zgięciu i będzie przemakać. Nie da się później tego miejsca w żaden sposób zaimpregnować.
–   Przelotki sznurówek. Ja zawsze szukam butów, których sznurówki mogę zaciągnąć jednym ruchem. Zdarzają się w butach przelotki o kwadratowym przekroju, nie mam pojęcia po co w ogóle stosować coś takiego, raz że szybko niszczą sznurówki, a dwa zasznurowanie trwa wieki.
–   Membrana jako pełna skarpeta – nawet w markowych butach producenci potrafią zrobić taki numer, że membrana wewnątrz nie będzie jako pełna skarpeta, a będzie przyklejona do wkładki wewnętrznej. Lepiej więc zajrzeć pod wkładkę i to sprawdzić, bo można się naciąć. Nie wiem czym można wytłumaczyć żal kawalątka membrany.

I na koniec przykłady butów polecanych na rajd przeze mnie i przez moich znajomych (kolejność przypadkowa):

LOVA MUNRO:
Materiał wierzchni – skóra naturalna, Podeszwa – Vibram, sztywność zwykła, przyczepność dobra, izolacja od podłoża dobra. Buty nie posiadają membrany. Dostępne w kolorze brązowym.

AKU TRIBUTE II:
Materiał wierzchni – skóra naturalna, Podeszwa – Vibram, sztywność zwykła, przyczepność dobra, izolacja od podłoża dobra, dość elastyczne w kostce. I uwaga, są wersje z membraną GORE-TEX oraz bez membrany. Dostępne w kolorze czarnym i brązowym.

CHIRUCA NEPAL:
Materiał wierzchni – skóra naturalna, Podeszwa – Vibram, średnio sztywna, przyczepność dobra, izolacja od podłoża bardzo dobra. Buty posiadają membranę GORE-TEX. Dostępne w kolorze brązowym. Model dość leciwy, ale wciąż dostępny w sprzedaży.

ECCO BIOM TERRAIN:
Materiał wierzchni – skóra naturalna, Podeszwa – Vibram, sztywność zwykła, przyczepność dobra, izolacja od podłoża dobra, dość elastyczne w kostce. Buty posiadają membranę GORE-TEX. Buty wystają niewiele ponad kostkę. Wiele wersji kolorystycznych do wyboru.

AKU CAMANA FITZROY (znowu aku):
Materiał wierzchni – skóra naturalna/wstawki z kordury. Podeszwa – Vibram średnio sztywna, przyczepność dobra, izolacja od podłoża bardzo dobra. Buty posiadają membranę GORE-TEX. Bardzo dobra oddychalność jak na swoją klasę. Wygodna na długie marsze. Buty dostępne w kolorze czarnym.

Dygresja końcowa.
Niemalże co roku obserwuję jak w trakcie rajdu odpadają ludzie posiadający kapitalny ekwipunek, w tym całkiem przyzwoite buty. W znaczącej większości przypadków powodem takiego stanu rzeczy jest niestety fakt nieprzygotowania się. Nawet najlepszy ekwipunek nie zastąpi dobrego przygotowania. Niech przemówi tutaj fakt, że praktycznie co roku w rajdzie udział biorą też ludzie, którzy idą w starych, przemakających już od dawna butach wojskowych i zawsze rajd kończą przeważnie nawet bez pryszczy na nogach.


05.02.1218 r.
Robert Olko, „Olo”.